TRYB JASNY/CIEMNY

Na plaży w Orłowie - o falach, świetlikach, zaklętych konikach morskich i maleńkiej muszelce


Przychodzą i odchodzą. Jak nastrój. Przypominają huśtawkę emocji. Ani złe, ani dobre. Pojawiają się, uspokajają tuż przed brzegiem i zostawiają na mokrym piasku bagaż niezliczonych ilości spienionych kłębków. Wracają w głąb morza i wiem, że znowu wrócą, pojawią się ze wzmożoną siłą jedna za drugą. 

Fale jak emocje - ani dobre, ani złe, takie swoje…

Morze


Morze znudziło się wreszcie niedzielnym nicnierobieniem i stało się znowu sobą. To jego prawdziwe oblicze, naturalne ja. Trochę figlarnego kołysania na dzień dobry. Przybiega do mnie falami i na powitanie wita się delikatnie łaskocząc zaspane stopy. Muska tysiącami śnieżnobiałych czupryn. 




Muska na dzień dobry - jak promyki wschodzącego słońca wkradające się w szparkę uchylonego okna - dar kolejnego dnia...

Fale



Czy się w końcu pojawią? Może zmęczone po nocnych harcach budzą się dopiero gdzieś w odległych głębinach? Na razie na gładkiej słonej powierzchni widzę skrzące się w porannym słońcu tysiące tańczących kryształków. A może to duszyczki świetlików puszczają do mnie oko?

Przybiegają nie wiadomo skąd. Lubię je, chcę się z nimi zaprzyjaźnić, są łagodne, choć trochę nieoczekiwane. Jak zaskoczenie, niespodzianka. Chcę je zatrzymać, cieszyć się każdą z osobna, bo wiem, że następna będzie inna. Czasami znikają za horyzontem, po drodze mijając łódki oczekujące na gościnność, chwilę wytchnienia.

Nie wiem co jest za horyzontem… fale wiedzą, fale widziały, lecz milczą...a ja ufam ich niemej odpowiedzi.


Poruszają się miarowo, wsiąkają w piasek, a osiągnięcie celu zgłaszają w swojej szumiącej mowie. Ich spienione wierzchołki wynurzają się nagle. Widzę niezliczone stada koni. A może to zaklęte koniki morskie, które zamiast w sanie zaprzężono w fale? Ciągną je lekko, zgrabnie, bez wysiłku. 


Odnalazły przeznaczenie!


Mewy



Poranek, tylko ja i on. Dziś plażowiczów zastąpiły chyba mewy buszujące po plaży w poszukiwaniu smakołyków. Właściwie to plaża jest chyba bardziej ich niż nasza...białe skrzydlate  właścicielki…

Też bym tak chciała…


Plażowicze i muszelka




Pojawiają się pierwsi plażowicze, ktoś biega. Zbieram muszelki małe jak kropelki, chowające się w ziarnkach piasku i widoczne dla oka, które chce je docenić.



Jedna taka maleńka jak paznokieć niemowlęcia albo i ono samo, gdy jeszcze przed... Moja, bo ja znalazłam, zauważyłam i zachwyciłam się. Nie zatrzymuję jej jednak, zostawiam.



Może komuś innemu się pokaże taka kropka, takie nic, nikła część piasku, morza. Kiedyś ktoś w niej mieszkał przecież…

Ta niepozorna muszelka -  najmniejsza z najmniejszych, niewiele większa od ziarnka piasku, a jednak moja. Na zawsze zostanie w mojej pamięci!










Komentarze

Wybrane dla Ciebie

Copyright © taka Kropka