Nad morzem w Orłowie - rozważania o nieprzemijalności przemijalnego, tajemniczych świetlikach, niebieskim liście z pieczęcią i promiennych esemesach
Razem nad morzem, czyli we dwoje w Orłowie, podróż całkiem poślubna dla dwojga ze stażem i bagażem wspólnego bycia. Pomimo tylu minionych codzienności jakże wielosmakowych i wielobarwnych, czujemy się jak narzeczeni albo dopiero co po ślubie! Czyżby to właśnie obiecana nieprzemijalność?
Czas przeszły został gdzieś za nami lub skurczył się do jakiejś kropki, dając szansę na powrót do wspomnień i przeżyć sprzed lat, pozwalając kosztować tego, co było, równocześnie z tym, co jest... Jakby w innym wymiarze, nie istniejącym w zabieganej codzienności.
Jest też coś, co trwa, a nie leniuchuje, wiernie i wytrwale towarzyszy niemal od zawsze, jak pewność, że w przemijaniu kryje się nieprzemijalne. Słońce, jak pieczęć na błękitnym niebie - liście, wysyła promienie - esemesy świetliste, drogocenne - takie przypomnienie i gwarancja, że było, jest i będzie!
Chcę trzymać ten list w dłoni i po raz kolejny otwierać go i czytać, gdy nad moją głową pojawią się chmury.
Teraz mogę już czekać na delikatne tchnienie powietrza. Przystaję, milczę, wstrzymuję oddech, próbuję choć chwilę zrezygnować ze swoich myśli. Nie chcę przegapić powiewu, ledwie zauważalnego muśnięcia. I pragnę, by było ono niebieskie!
Komentarze