TRYB JASNY/CIEMNY

Jak NIE/ubrać się na koncert, czyli co z tym dress code?

Dress code na koncert


Mam nadzieję, że już nigdy nie będę świadkiem takiej żenady! Chyba każdy się ze mną zgodzi, że pojawienie się na spotkaniu towarzyskim czy biznesowym w ubiorze łamiącym zasady dress code to oczywiste faux pas! A jak ma się sprawa z ich przestrzeganiem, podczas koncertu muzyki poważnej w teatrze, filharmonii albo kościele?


Czy czerwona kraciasta koszula z złatami na łokciach, pikowana kamizelka i, o zgrozo, zwisająca z tylnej kieszeni spodni tasiemka to możliwy do zaakceptowania look dzisiejszego konsumenta czyjejś twórczości artystycznej?


I co to ma wspólnego z dwoma bukietami, których zabrakło?


O tym za chwilę.


Jeszcze niedawno temu pokazanie się w stroju nieodpowiednim do sytuacji lub miejsca kłuło w oczy, odbijało się echem w krytycznych komentarzach. Skutkowało pojawieniem się ironicznych uśmieszków, w gorszym wypadku wywołało falę oburzenia, w najgorszym kończyło się wydaleniem z lokalu, utratą reputacji i skazaniem na społeczeński ostracyzm.


Jak NIE ubrać się na koncert muzyki poważnej w kościele i nie tylko, by nie popełnić faux paux, czyli co z tym dress code? 


Strój artysty versus outfit widza/słuchacza


Dress code na koncert
Tak podczas koncertu byli ubrani artyści 


Czy tak zwana formalność stroju ma w dzisiejszych czasach jakieś miejsce? Mam wrażenie, że w teatrze, w salach koncertowych, spotkaniach biznesowych jest raczej przestrzegana.


A co z salą koncertową, którą na czas koncertu staje się obiekt sakralny?


Czy ubiór artystów różni się wtedy od tego z podiów teatralnych lub wielkich sal filharmonii?


Jestem pewna, że artystą jest się zawsze, bez względu na to, gdzie się występuje. Nawet w popularnych dziś flash mobach prawdziwy artysta zachowuje klasę! Dlaczego?


Bo wewnętrzna potrzeba szacunku wobec widza nie zależy od miejsca i publiki, przed którą staje.


Ponadczasowa czerń


To wiąże się z odpowiednim ubiorem, którym jest strój wieczorowy w nadal obowiązującej eleganckiej i ponadczasowej czerni.


Kobiety zakładają długie wieczorowe suknie, panowie garnitury lub fraki, co również jest wyznacznikiem ich klasy i profesjonalizmu!


Idę na koncert - idę w gości. Goszczą mnie artyści, a miejscem spotkania staje się przestrzeń wyjątkowa, przeznaczona do wyższych, niecodziennych spotkań.


I nie jest nią deptak, boisko czy knajpa!


Wyrazem szacunku wobec artystów powinien zatem być odpowiedni strój publiki.


Co mnie rozwaliło?


Wolę wierzyć, że to nie było świadome. Po prostu zabrakło kogoś, kto by uświadomił, delikatnie zwrócił uwagę...

 

Chłopak był młody, przystojny i sympatyczny. Co nie pykło? 


Wiadomo, że nie należy oceniać człowieka wg wyglądu.


Nie chodzi o to, że mamy kimś gardzić z powodu jego wyglądu i ubioru. Nie w tym rzecz.


Mam wrażenie, że gdzieś zapodziało się wyczucie dobrego smaku.


Spójrzmy na zdjęcie


Widzimy męską postać w dżinsach, czerwonej flanelowej koszuli w czarną pepitkę, z łatami na łokciach, wystającej spod czarnej pikowanej kamizelki. (Ok, nie będę sucharem i skrajnym konserwatystą, więc z przymrużeniem oka mogę uznać, że łaty na łokciach są trendy…)


“Wisienką na torcie” i czymś, czego nie ogarniam, jest biała tasiemka zwisająca z tylnej kieszeni spodni!


W takim “outficie” ten ktoś pojawił się na koncercie muzyki dawnej w kościele...


To nie wszystko, czyli "jaki wygląd, taka wpadka...”


Tego kogoś wydelegowano do wręczenia kwiatów solistkom i solistom. 


W tym czasie wszyscy mogli oglądać wyłażącą z kieszeni, dyndającą białą tasiemkę. 


To nie koniec!


Wydarzyło się coś jeszcze.


Totalna żenada, czyli ups, gdzie te bukiety? 


Na samo wspomnienie robi mi się głupio.


Wyobraźcie sobie taką sytuację, że otrzymujecie bukiet i nagle czujecie, że chyba powinniście się nim podzielić, bo komuś się nie dostało...


A przecież wystarczyło wcześniej uważnie przeczytać program, w którym biało na czarnym widniały cztery, a nie dwa nazwiska solistów!


Gdzie należy szukać przyczyny?


To oczywiste - wszystkiemu winna biała dyndająca tasiemka!


W sumie skromny to był ubiór - bez krawata, spinek, dobrze skrojonej marynarki i skórzanych butów.


Skromny nie oznacza niechlujny.


Lifting nieodpowiedniego outfitu, czyli wystarczy tak niewiele


Zaproponowałabym chłopakowi prosty i niedrogi “lifting” ubioru, który byle jaki look zamieniłby w casualowy, czyli nie taki strasznie formalny, ale z uwagi na wiek młodzieńca wystarczająco odpowiedni, by nie złamać zasad towarzyskiego dress code!


Trzy niewielkie zmiany!


1. Zamiana pikowanej kamizelki na marynarkę


Taką casualową, nie z garnituru, ale do wynoszenia na co dzień. Ok, łaty na łokciach mogą być do przyjęcia pod warunkiem, że nastąpi:


2. Zamiana flanelowej koszuli na płócienną


Flanelową koszulę w pepitkę zastąpi czarna, granatowa, szara lub biała. Każda z nich przyda się na wiele okazji!


3. Ogarnięcie zwisającej z kieszeni białej tasiemki


Takie coś zmasakruje każdy look! Może znalazłoby się dla niej miejsce w kieszeni marynarki lub bocznej kieszeni spodni?


Nota bene, materiałowe spodnie byłyby lepsze i zapewne nie droższe, ale klasyczne dżinsy (bez dziur i łat) bez obrazy mogą się wpisać w młodzieżowy styl casualowy.


Dress code na koncert - podsumowanie


Mamy gotowy casualowy look w stylu młodzieżowym: dżinsy, koszula z rozpiętym kołnierzem i marynarka. Tenisówki, byle nie obszarpane, mogą ewentualnie zostać, ale postawiłabym na bardziej odpowiednie mokasyny. Będą służyć lata!


Wychowanie, czyli uświadamianie nieświadomych


Wiem, że chłopak był młody, więc prawdopodobnie nieświadomy tego, że są sytuacje, w których choćby minimalne zachowanie dress codu, nie jest niczym złym ani tym bardziej obciachowym, ale byciem z klasą i w postawie szacunku wobec wykonawców!


Przecież to nie kosztuje aż tak wiele!







 







Komentarze

Wybrane dla Ciebie

Copyright © taka Kropka