O czym milczą koty w Cieszyńskiej Wenecji? Bajka - nie bajka.
Cieszyńska Wenecja - Galeria |
Nieruchome “postacie” czarnych kotów podkreślają magię tego skrytego przed miejskim gwarem cieszyńskiego zakątka, usytuowanego nad kanałem wodnym Młynówka.
W tym zacisznym, tajemniczo zamarłym miejscu wieki temu rozlegały się odgłosy prac licznych rzemieślników.
Przed jedną z urokliwych niewielkich kamienic, na drewnianym płocie w kolorze wyblakłego turkusu wylegiwało się kilka czarnych kotów, lecz żaden z nich nie chciał przebiec mi drogę.
Zastygły w przeróżnych pozach, z ogonami dumnie podniesionymi do góry. To ich niesłyszalna kocia mowa, zrozumiała tylko nielicznym.
Z dyskretną elegancją i niewinnym wdziękiem wysyłają tak sygnał przechodzącym o osiągnięciu szczytu ich kociego zadowolenia oraz niczym niezachwianego przekonania nie tyle o przywiązaniu do tego tajemniczego miejsca, lecz o wyłącznej przynależności tegoż do własnej kociej, szanownej osoby…
Podchodzę do nich, gdyż wydają się czekać na delikatny dotyk czyjejś pieszczotliwej dłoni, która spowodowałaby koniec ich wiekowego snu.
Rozkoszne wygięcie wprawionego w zachwyt sprężystego, smukłego ciała, obudziłoby zapewne ich uśpione zmysły, powodując, mimo ich niezależnej kociej woli, mruczando zadowolenia.
Może spotkałaby mnie nawet nagroda lub wyróżnienie w postaci leniwego, pełnego kociej dystynkcji, eleganckiego płynnego ruchu i ledwie zauważalnego muśnięcia aksamitnej kociej sierści.
Miałam taką skrytą, nikłą nadzieję...
W tym budynki mieści się galeria, pamiątki i ręczne wyroby tutejszych artystów. Jest otwarta! |
Jeden z nich wydawał się przebudzony.
Siedząc nieruchomo na balkonie, w bezpiecznej odległości od ewentualnych nachalnych spacerowiczów nic a nic nieprzestrzegających i nierozumiejących odwiecznej, niepisanej zasady kociego dystansu, spokojnie wygrzewał się w ostatnich i nielicznych tej zimy skąpych promieniach popołudniowego słońca.
Postanowiłam go zagadnąć, by dowiedzieć się, czy byłby ewentualnie zainteresowany zawarciem ze mną krótkiej, niezobowiązującej znajomości.
Podeszłam więc nieśmiało, starając się jak najmniej zakłócić jego kocią drzemkę. Szepnęłam mu coś do ucha, co, wbrew mojemu najskrytszemu pragnieniu, nie wywołało w nim najmniejszej reakcji...
Nie byłam pewna, czy tylko udaje, czy po prostu nie rozumie moich dziwnych ludzkich słów, których w ogóle nie oczekiwał i najwyraźniej były mu po prostu niepotrzebne.
Cóż, wydaje się, że spotkanie ze mną potraktował całkowicie obojętne, co zrozumiałam aż nadto dobrze, gdyż pozostając we własnej tajemniczej strefie spokojnego wymownego milczenia, czarny kot nie zamierzał się nijak odnieść do moich kurtuazyjnych przecież prób nawiązania ludzko-kociego dialogu.
Jego obojętność graniczyła z brakiem podstawowych zasad dobrego wychowania, mogła też być nieco irytująca, więc miałabym prawo się obrazić, lecz jego to raczej nie obchodziło, a mnie samej nic by nie dało...
Mijam osiemnastowieczne domki dawnych rzemieślników - garbarzy, tkaczy, sukienników, kowali, przypominające o pulsującym tutaj dawno temu życiu.
Wpadam w miły nostalgiczny nastrój, puszczam wodze fantazji i wędrując po Cieszyńskiej Starówce wyobrażam sobie, że napotykam dawnych mieszczan pospiesznie wracających z miasta lub zamku do swoich niskich kamieniczek nad Młynówką.
Wsłuchuję się w skrzypiący odgłos dawnych młynów, mijam stare zabudowania oraz kryjące się w nich, lecz teraz zamknięte, sklepiki i knajpki, podziwiam odnowione, ubolewam nad opuszczonymi, zniszczonymi...
W towarzystwie własnych myśli korzystam z chwili ciszy i ukojenia, jakie daje to spokojne miejsce.
Cieszyńska Wenecja - restauracja Dworek cieszyński |
Komentarze
Pozdrawiam ;)
Jeśli kamery do monitoringu w normalnej cenie to takie, czy szukać gdzieś głębiej? Jeśli tak,t o gdzie?